Huawei Mate 10 Lite Unboxing and first look along with camera test. Please Subscribe for Daily Tech Videos - http://goo.gl/wj6RxI Help support the channel
The Huawei Mate 10 Lite is expected to come with the same camera featured in Mate 9. It will feature a Dual 20 MP +12 MP, f/2.2 camera with a dual LED flash. The front camera will be 8 MP, f/1.9
Huawei Mate 10 Lite Price in Pakistan. Huawei Mate 10 Lite smartphone available at a price of Rs. 34,999 in Pakistan. It features 5.9 inches screen-size with 1080 x 2160 pixels resolution. The
Vay Tiền Nhanh. 1/3 Następny » Cztery aparaty, wąskoramkowe wzornictwo i przyzwoite wyposażenie – to największe atuty Huawei Mate 10 Lite. Czy smartfon ten ma szansę na tytuł „króla półki średniej”? Sprawdźmy – oto nasza recenzja Huawei Mate 10 Lite. Patrząc na papierową specyfikację Huawei Mate 10 Lite mogłoby się wydawać, że jest to średniak doskonały. Wąskie ramki, spora ilość pamięci, 8-rdzeniowy Soc i aż cztery aparaty – cud, miód i orzeszki, przynajmniej w teorii. A co mówi praktyka? Zapraszam do lektury recenzji Huawei Mate 10 Lite. Za wypożyczenie smartfona do testów dziękujemy sklepowi Huawei Mate 10 Lite kupisz w Podobnie, jak wiele innych, fajnych telefonów. 🙂 Specyfikacja Huawei Mate 10 Lite Dane podstawowe Wymiary 75 x 156 x mm Waga 164 g Obudowa jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) Standard sim nano-SIM + nano-SIM, Dual SIM Data premiery 2017 Ekran Typ IPS rozdzielczość 2160x1080, 409 ppi Kluczowe podzespoły SoC HiSillicon Kirin 659 Procesor GHz, 8 rdzeni (Cortex-A53 + Cortex-A53) GPU Mali-T830MP2 RAM 4 GB Bateria 3340 mAh Obsługa kart pamięci microSD do 256GB Porty USB (microUSB, obsługuje OTG) Pamięć użytkowa 64 GB System operacyjny Wersja Android Nougat Łączność Transmisja danych LTE 300 Mb/s WIFI b/g/n, Miracast GPS A-GPS, GLONASS i Beidou Bluetooth A2DP, aptX, LE NFC Brak Aparat fotograficzny Główny 16 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s, lampa błyskowa Dodatkowy 13 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s Obudowa i wygląd Głównym elementem wyróżniającym Huawei Mate 10 Lite wśród tłumu podobnie wyposażonych średniaków jest wąskoramkowe wzornictwo oraz wyświetlacz o proporcjach 18:9. Dzięki temu smartfon Huawei wygląda oryginalnie – zapewne nie na długo, bowiem na horyzoncie już widać kolejną falę „bezramkowców”. Bez względu na to jedno jest pewne – Huawei Mate 10 Lite może się podobać. Huawei Mate 10 Lite / fot. gsmManiaK Huawei Mate 10 Lite / fot. gsmManiaK Huawei Mate 10 Lite / fot. gsmManiaK 5,9-calowy ekran w obudowie o wymiarach 156,2 x 75,2 wypełnia ok. 76,5% całego przedniego panelu. To niższa wartość nie tylko od wielu „bezramkowych” flagowców, ale także LG Q6. Co ciekawe, nawet Huawei Mate 9 wypada pod tym względem lepiej, choć producent rok temu nie chwalił się aż tak bardzo wąskimi ramkami, jak robi to w przypadku Huawei Mate 10 Lite. Jak widać rok temu nie było to takie istotne, jak teraz. Wynik byłby trochę lepszy gdyby nie czarny pasek wokół ekranu, mocno rzucający się w oczy przy białym froncie. Przekątna Szerokość Wysokość Grubość Waga Motorola Moto Z2 Play 76 156 145 Lenovo P2 76 153 177 Lenovo Moto Z 75 153 136 Xiaomi Redmi Note 3 Pro 76 150 164 Elephone S7 73 150 148 Xiaomi Mi A1 76 155 165 Asus ZenFone 3 (ZE520KL) 74 147 144 LG Q6 69 142 150 Huawei Mate 10 Lite 75 156 164 Huawei Mate 10 Lite nie jest więc aż tak kompaktowy, jak sugeruje nam Huawei. Mnie to nie przeszkadzało, bo nie jestem zapalonym fanem „bezramkowego” wzornictwa. Napiszę więcej, gabaryty testowanego modelu bardzo mi odpowiadały. Spora w tym zasługa nowych proporcji wyświetlacza. Dzięki nim Huawei Mate 10 Lite jest węższy od konkurentów nawet ze znacznie mniejszym ekranem (Moto Z2 Play), więc leży w dłoni całkiem przyjemnie. Dodatkowym ułatwieniem obsługi jest zaoblenie krawędzi bocznych. Układ portów i złączy jest klasyczny. Na lewym boku znajdziemy wyłącznie tackę na karty SIM lub kartę SIM i kartę pamięci. To oznacza, że klawisz blokowania i wyłączania telefonu oraz belkę regulacji głośności znajdziemy po drugiej stronie. Do ich układu nie mam żadnych zastrzeżeń, tak samo jak do wygody obsługi. Na dolnej krawędzi znalazło się miejsce dla złącza microUSB, głośnika multimedialnego i microUSB. Huawei Mate 10 Lite / fot. gsmManiaK Huawei Mate 10 Lite / fot. gsmManiaK Huawei Mate 10 Lite / fot. gsmManiaK Huawei Mate 10 Lite ma obudowę wykonaną z metalu – materiał jest świetny w dotyku, sprawia wrażenie drogiego i łączy się z zakrzywionym szkłem na froncie. To właśnie do niego mam pewne zastrzeżenia. Nie wiadomo, kto jest jego producentem i prawie na pewno nie jest nim Corning. To samo w sobie nie jest problemem. Bardziej niepokoi mnie tzw. efekt jacuzzi i ogólne wrażenie „plastikowatości”. Na dodatek materiał ten pokryto fabryczną folią ochronną. Jej zdjęcie ujawnia, że producent zaoszczędził na warstwie oleofobowej, zapobiegającej zbieraniu się smug. Na całe szczęście telefon jako całość jest świetnie spasowany i ładnie wygląda, więc niektórzy klienci pewnie przymkną oko na opisane powyżej niedoskonałości Huawei Mate 10 Lite. Wydajność Od premiery Huawei P9 Lite w 2016 roku średniopółkowe smartfony Huawei oferują bardzo zbliżoną wydajność. Wszystko przez to, że producent nie może zdecydować się na prezentację procesora nowej generacji, bo Kirin 659 z Huawei Mate 10 Lite nie jest nim z całą pewnością. Widać to doskonale po wynikach benchmarków, w których testowany smartfon tylko nieznacznie wygrywa z Huawei P9 Lite 2017 (Kirin 655) czy Huawei P10 Lite (Kirin 658): PC Mark GeekBench Single AnTuTu 3DMark T-Rex Manhattan Pod względem wydajności Huawei Mate 10 Lite radzi sobie bardzo podobnie do wielu konkurentów ze średniej półki. Nie da się jednak nie zauważyć, że w jego cenie spokojnie da się kupić zeszłorocznego flagowca pokroju Moto Z, który ze Snapdragonem 820 na pokładzie robi miazgę z Kirina 659. Wychodzę z założenia, że benchmarki nie powinny być jedynym wyznacznikiem wydajności telefonu, gdyż jeszcze ważniejsza jest codzienna kultura pracy. Tutaj Huawei Mate 10 Lite wypada całkiem przyzwoicie. Płynność działania jest zadowalająca, a programy uruchamiane są w dobrym tempie. Spowolnienia da się zaobserwować przy odpalaniu bardziej zaawansowanych programów i wtedy smartfon udowadnia, że do poziomu flagowców i superśredniaków trochę mu brakuje. Mimo to kulturę pracy mogę śmiało nazwać zadowalającą. Huawei nie oszczędzał na pamięci operacyjnej i zaimplementował w Mate 10 Lite aż 4GB RAM. Taką wartość możemy spotkać w wielu topowych modelach, takich jak Galaxy S8 czy LG V30, więc na papierze wygląda to nieźle. Cieszy mnie to, że system rozsądnie zarządza tą pamięcią i w tle może pracować kilka programów na raz. Szkoda tylko, że raz na jakiś czas próba przywołania z RAM-u jakiejś cięższej aplikacji czy gry kończy się zauważalnym lagiem. Mam nadzieję, że to problem z oprogramowaniem, który da się rozwiązać aktualizacją. GPU w Huawei Mate 10 Lite to dwurdzeniowy wariant Mali-T830, który w porównaniu do innych Kirinów 65x nie doczekał się żadnej poprawy wydajności. Już w Huawei P10 Lite dało się zauważyć, że nie jest to grafika na lata, a przecież telefon ten ma ekran o niższej rozdzielczości niż recenzowany przeze mnie model. Jak na razie problemem dla Huawei Mate 10 Lite są tylko zaawansowane gry pracujące na maksymalnych detalach. Ja sam najczęściej grywam w Dead Trigger 2 i np. w czasie wybuchów gra potrafi się przyciąć. Płacąc za smartfon 1500 złotych mamy prawo liczyć na więcej. Na koniec tej sekcji słówko o temperaturach. Pod obciążeniem testowy egzemplarz robił się cieplejszy w okolicach podwójnego aparatu na tylnym panelu, ale nie gorący. Wyposażenie Na dzień dobry zacznijmy tę sekcję od największych braków Huawei Mate 10 Lite. Z nieznanych mi bliżej powodów producent doszedł do wniosku, że mało kto oczekuje od telefonu za 1500 złotych takich rzeczy jak dwuzakresowe Wi-Fi i NFC, więc nie znajdziemy ich w Huawei Mate 10 Lite. Potencjalnym minusem jest też obecność złącza microUSB zamiast USB typu C. Dobrze, że Huawei postawił chociaż na modem LTE cat. 6, dzięki czemu smartfon wspiera agregację pasm. Huawei Mate 10 Lite może się pochwalić hybrydowym Dual SIM, działającym w trybie standby. Jakość rozmów głosowych jest bardzo pozytywna pod każdym względem – nie narzekałem ani na głośność, ani na barwę głosu rozmówców, a oni twierdzili to samo. Skoro już o jakości dźwięku mowa, to na słuchawkach jest dobrze. Głośnik multimedialny jest donośny, a barwa dźwięku zadowalająca. Hybrydowy Dual SIM oznacza, że chęć korzystania z dwóch numerów na raz wymaga rezygnacji z rozbudowy pamięci (kartą o maksymalnej pojemności 256GB). Nie powinno to być zbyt dużym problemem, gdyż na pliki użytkownika producent przeznaczył 64GB pamięci, z czego realnie dostajemy ok. 50GB. GPS sprawuje się więcej niż przyzwoicie – nie gubi sygnału na otwartej przestrzeni czy w mieście i nie prowadzi na manowce, a wszelkie odchylenia od normy są na tyle małe, że właściwie nie ma o czym mówić. Sygnał może znikać tylko w tunelach czy budynkach, ale to często spotykane zjawisko. Nie zauważyłem też problemu z wyłączaniem aplikacji sportowych, takich jak Endomondo (moja próba trwała ok. 30 minut). Jeśli chodzi o OTG, to Huawei Mate 10 Lite radzi sobie ze wszystkim oprócz dysku HDD bez zasilania i formatu NTFS, co większość z Was zapewne mu wybaczy. Huawei Mate 10 Lite / fot. gsmManiaK Czytnik linii papilarnych został ulokowany na tylnym panelu, pod aparatami. Działa on kapitalnie – jest bardzo szybki i praktycznie bezbłędny. Pod tym względem średniaki Huawei zawsze były ponadprzeciętne i Mate 10 Lite nie jest wyjątkiem. Miłym dodatkiem jest obsługa gestów, dzięki czemu możemy ściągnąć pasek powiadomień. System Huawei Mate 10 Lite zadebiutował razem z innymi smartfonami z serii Mate 10, ale w przeciwieństwie do nich nie może się pochwalić obecnością Androida Oreo. Huawei wybrało Nougata w wersji który został przykryty nakładką EMUI Dość istotnie zmienia ona wygląd zielonego robota, gdyż przebudowany został pasek powiadomień czy ekran blokady. Domyślny interfejs został pozbawiony siatki aplikacji, ale w ustawieniach można ją przywrócić. EMUI daje szerokie pole do personalizacji, choćby poprzez motywy. Użytkownik dostaje również wiele różnych opcji: mamy możliwość kontrolowania procesów pracujących w tle; możemy zdecydować, które apki mają prawo korzystać z internetu; dostajemy kontrolę nad ułożeniem ekranowych klawiszy funkcyjnych Androida. Opcji jest naprawdę mnóstwo, co szczególnie powinno spodobać się bardziej zaawansowanym użytkownikom. Na pokładzie znajdziemy spory zestaw preinstalowanych aplikacji. Niektóre są przydatne, inne niekoniecznie, ale na szczęście zdecydowaną większość z nich można bez problemu usunąć. 1/3 Następny »
Byliśmy na przedpremierowym pokazie Huawei Mate 20 Lite i przygotowaliśmy dla Was materiał wideo, w którym występuje przyszły król sprzedaży smartfonów w Polsce. Skąd taka śmiała teza? Niedawno dowiedzieliśmy się, że Huawei Mate 10 Lite jest najchętniej kupowanym przez Polaków smartfonem pierwszej połowy 2018 roku. Miałem już w dłoniach jego następcę, model Mate 20 Lite i patrząc jak rozwija się ta seria jestem wręcz pewien, że smartfon spotka się z równie ciepłym, a może nawet cieplejszym przyjęciem. Ale po kolei. Tym razem zdecydowano się na szklaną konstrukcję. Ma to oczywiście swoje plusy i minusy. Smartfon wygląda zdecydowanie lepiej, bardziej elegancko niż Mate 10 Lite, jednak ze względu na szklane plecki trudno spodziewać się podobnej odporności na upadki. jednocześnie tył mocno zbiera odciski palców - no ale sami spójrzcie jak fajnie wygląda. Ekran to lekko zaokrąglone szkło 2,5D, na przedpremierowej prezentacji nie ujawniono jeszcze jednak czy posiada ochronę Gorilla Glass. I tak, dobrze widzicie, zdecydowano się na notcha. Nie jest ani przesadnie duży, ani przesadnie mały, wpisuje się w ogólnie panujący trend. Podobnie jak w serii P20, można go jednak ukryć. Ekran ma przekątną 6,3 cala, proporcje 19,5:9 oraz rozdzielczość FHD+, czyli 1080x2340 pikseli. Telefon ma 7,6 mm grubości oraz waży 172 g. Będzie dostępny w trzech kolorach - czarnym, niebieskim i złotym. Na żywo wszystkie trzy wyglądają bardzo dobrze. W modelu Mate 20 Lite Huawei mocno stawia na aparaty i AI, które jest przez firmę moim zdaniem trochę za mocno promowane. Król selfie, tak przynajmniej głosiło hasło na jednym ze slajdów prezentacji, jednak patrząc na wykonane przez niego zdjęcia trudno się z tym tytułem zgodzić. Sprzęt ma dwa przednie aparaty, o combo 24 Mpix i wspierający go 2 Mpix obiektyw, który rozmyje tło w trybie portretowym. Sztuczna inteligencja przedniego aparatu ma rozpoznawać 8 scenerii, w tym plażę, kwiaty, noc, występ na scenie czy śnieg. Dostajemy HDR w czasie rzeczywistym oraz redukcję szumów. Dużo bajerów, ale bądźmy szczerzy - jest nieźle, ale król selfie to to na pewno nie jest. Ah, zapomniałbym - przedni aparat to również trójwymiarowe emoji i gify odczytujące ruchy twarzy. Z tyłu również dwa aparaty. Główny 20 Mpix i wspierający 2 Mpix do trybu portretowego. Tu AI wykryje aż 22 scenerie i obiekty. Oprogramowanie aparatu wykryje ponadto horyzont i automatycznie wyrówna zdjęcie. AI można wyłączyć zarówno z przodu jak i z tyłu, tym razem jednak zamiast grzebać w ustawieniach, wystarczy kliknąć ikonę na pasku menu aparatu - bardzo dobra zmiana. Procesor Huawei Mate 20 Lite Huawei Mate 20 Lite otrzymał ośmiordzeniowy procesor Kirin 710, 4GB pamięci RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej, którą rozbudujecie kartami pamięci do 256 GB. Smartfon jest hybrydowym dual-simem, czyli albo dwie simki albo simka i karta microSD. Urządzenie wykorzysta technologię GPU Turbo, która zwiększa wydajność o 60%, a zużycie energii zmniejsza o 30% - póki co jednak skorzystają z tego jedynie dwie gry. PUBG Mobile i Mobile Legends. Huawei Mate 20 Lite otrzyma nakładkę EMUI jednak niewiele o niej na prezentacji powiedziano - będzie Face Unlock i wspomniany GPU Turbo - zmian trzeba będzie szukać podczas dokładnych testów do klasycznej recenzji. Z nowości, o których trzeba wspomnieć na pewno obsługa WiFI 5Ghz oraz NFC, portfele zostawicie więc wreszcie w linii papilarnych bez zmian, 3 dziesiąte sekundy na odblokowanie smartfona. Cena Huawei Mate 20 Lite Przedsprzedaż Huaweia Mate 20 Lite rusza 27 sierpnia i będzie trwać do 9 września. Bonusem w preorderze jest prezent w postaci wagi Huawei Smart Scale, która kosztuje około 120 złotych więc jeśli planujecie zakup tego smartfona, warto pomyśleć o jego wcześniejszym zamówieniu. Bardzo spoko oferta. A cena? 1599 złotych, czyli o 100 złotych więcej niż Mate 10 Lite na premierze. Warto? Przedpremierowa prezentacja to za mało by ocenić smartfon jednak pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne i obstawiam, że w testach Mate 20 Lite również nie rozczaruje. Zapowiada się naprawdę solidna propozycja.
Przemyślane wykonanieBogaty zestawWysoka wydajnośćŚwietny stosunek możliwości do cenyDla niektórych brak Usług GoogleOprogramowanie potrafi zbyt agresywnie wyłączać aplikacje w tleOd niemalże roku wiele osób wróży nieciekawą przyszłość Huawei. Firma na pewno ma przed sobą wiele nowych wyzwań, które musi rozegrać w umiejętny sposób. Naturalnie największą przeszkodą jest odcięcie od Usług Google. Tylko to daje szansę na zdecydowany rozwój autorskiego zamiennika w postaci Huawei Mobile Services, które dokładniej przedstawiłem Wam w osobnym wpisie. Tytułowy Huawei P40 Lite ma być jednym z kluczowych urządzeń, które pokaże konsumentom, że HMS jest warte uwagi, bo sam smartfon już na papierze zapowiada się interesująco. Niemniej niejednokrotnie się przekonywaliśmy, że teoria i praktyka nie muszą iść ze sobą w parze. Dlatego mam nadzieję, że recenzja P40 Lite, do której serdecznie Was zapraszam, rozwieje wszelkie P40 Lite to smartfon ze średniej półki cenowej, która jest jedną z najmocniej osadzonych przez wiele firm. Jest po prostu ciasno, więc trzeba czymś się wyróżnić. Może to być między innymi zestaw i pośrednio Chińczykom to się udało. W pudełku, w którym każdy element ma swoje miejsce, obok samego urządzenia, makulatury i kluczyka do tacki na karty SIM i Nano Memory znajdziemy:sylikonowe etuisłuchawki dousznemodułową ładowarkę o mocy 40 WPierwszy element niestety zaginął w testowanym przeze mnie zestawie, więc nie pojawia się na zdjęciach, ale jest to klasyczny ochraniacz. Wykonany z przezroczystego tworzywa sztucznego poprawia chwyt i niweluje skok wystającego aparatu. Z kolei słuchawki przypominają, że mamy do czynienia ze smartfonem z klasycznym, analogowym gniazdem Jack 3,5 mm. Dodatek z pudełka sam w sobie można potraktować jako awaryjny zestaw. Niemniej to moc ładowarki pokazuje, że ta klasa smartfonów coraz chętniej zaciera różnice względem dużo droższych ostatnich latach producenci tak zafascynowali się szklanymi obudowami, że niestety nie przestali zauważać problematycznych aspektów pobocznych. Kruchy i połyskliwy materiał łatwo się brudził, więc całość wyglądała dobrze do momentu pierwszego dotknięcia. Później przyzwyczajaliśmy się do odcisków palców lub urządzenie lądowało w etui. Naturalnie każda reguła ma swoje wyjątki i mogliśmy spotkać chociażby matowe malowania. Huawei P40 Lite stawia na szkło wyłącznie na froncie, choć tył sprawia wrażenie również szklanego. Jednak plecy oraz korpus zostały wykonane z tworzyw sztucznych. Mniej połyskliwe krawędzie za sprawą odpowiednich zaokrągleń ułatwiają chwyt. Rozmieszczone na nich klawisze bezproblemu odnajdujemy pod palcami. Nie możemy też narzekać na ich skok. Za to cały tył może pochwalić się ciekawą, połyskliwą barwą, która na szczęście nie brudzi się w nadmierny sposób. Pod odpowiednim kątem widać odciski palców, ale z drugiej strony wystarczy jedno przetarcie, aby się ich pozbyć. Ogólnie rzecz biorąc, smartfon dobrze leży w dłoni, nie należy do najcięższych i próżno szukać poważnych wad Huawei P40 Lite należy w głównej mierze do wyświetlacza, który został otoczony cienkimi ramkami. Te zostały racjonalnie zaplanowane – nie ma problemów z przypadkowymi dotknięciami ekranu, a z drugiej strony nie odnosimy wrażenia zbyt dużej ilości niewykorzystanej przestrzeni. Dodatkowo prawie cały panel jest fabrycznie chroniony przez folię. Prawie, gdyż Chińczycy postanowili zostawić wycięcie na sam aparat do selfie. Przód zdobi też maskownica głośnika do rozmów, co do którego nie mam żadnych uwag. Szkoda jedynie, że firma zrezygnowała z diody do tyłu i witamy się z wyspą aparatów. Ta będzie stanowić element mody w tegorocznych smartfonach. Mniej obeznani dopytywali się, czy to iPhone, co można odbierać dwojako. Niemniej sama wystająca powierzchnia na szczęście nie sprawia, że urządzenie chybocze się, gdy leży na płaskiej powierzchni. Zabrakło na niej miejsca na diodę doświetlającą, którą postanowiono umieścić poszczególnych krawędziach znajdziemy takie elementy, jak:góra: dodatkowy mikrofondół: głośnik multimedialny, złącze USB-C, gniazdo słuchawkowe Jack 3,5 mmlewa strona: tacka na karty SIM i NMprawa strona: przyciski fizyczne, w tym klawisz blokady zespolony z czytnikiem linii papilarnychPo raz kolejny możemy docenić obecność gniazda słuchawkowego, co już w tej klasie przestaje być oczywiste. Niektórych może dziwić obecność czytnika linii papilarnych na krawędzi, podczas gdy konkurencja umieszcza go w ekranie. Jednak jeśli komuś zależy na szybkiej i pewnej reakcji, to rozwiązanie z Huawei P40 Lite po prostu lepiej się sprawdza i szybciej rozpoznaje zarejestrowanego użytkownika. Z kolei głośnik multimedialny jest w porządku, choć można w łatwy sposób go techniczna i cena Huawei P40 LiteTo, co ma sprawić, że Huawei P40 Lite po latach będziemy wspominać, jak oryginalnego P8 Lite, to właśnie stosunek możliwości do ceny. Chińczycy wycenili swój najnowszy model na 999 złotych, więc na wstępie mówimy o naprawdę potencjalnym bestsellerze. Jednak, aby to dokładnie ocenić i zrozumieć, to wypadałoby znać dane techniczne. Oto jak recenzowany smartfon przedstawia się na papierze:6,4-calowy wyświetlacz LTPS IPS LCD FullHD+ (wycięcie na aparat, 2310×1080, 398 ppi, 83,5% wypełnienia frontowej powierzchni)układ HiSilicon Kirin 810 (7 nm)8-rdzeniowy (2x 2,27 GHz Cortex-A76 i 6×1,88 GHz Cortex-A55)GPU: Mali-G52 MP66 GB RAM128 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+karty Nano Memory do 256 GB)aparaty:przód: 16 MPx (f/ MPx (f/18, PDAF)8 MPx (f/ szerokokątny)2 MPx (f/ macro)2 MPx (f/ czujnik głębi)akumulator o pojemności 4200 mAh (szybkie ładowanie 40 W)USB-C, NFC, Bluetooth czytnik linii papilarnych na krawędzi, gniazdo słuchawkowe Jack 3,5 mm, hybrydowy Dual SIMAndroid 10 (EMUI 10 z Huawei Mobile Services)wymiary: 159,2 x 76,3 x 8,7 mm)waga: 183 gJakby nie patrzeć, to mamy do czynienia z naprawdę mocnymi podzespołami i zaczynamy rozumieć, że cena jest naprawdę atrakcyjna. Jeden z najmocniejszych, nieflagowych układów obliczeniowych, bardzo szybkie ładowanie i tak naprawdę żadnego braku technicznego. Jedynie niektórych może odstraszyć zastępstwo MicroSD przez autorskie rozwiązanie Nano Memory. Mimo że standard stworzony przez Huawei i Toshibę oferuje naprawdę wysoką wydajność, to trzeba liczyć się z wyższymi cenami za pozostawia wyświetlacze OLED dla flagowych smartfonów. Te ustawiane na niższych półkach w sklepach oferują sprawdzoną technologię LCD, która nadal ma wielu zwolenników. Oczywiście wieloletnie stosowanie tych paneli sprawia, że firma niejako znalazła już złoty środek pomiędzy naturalnymi barwami i nierzucającą się w oczy szarą czernią. Jednak uwzględnijmy w tym wszystkim cenę i po prostu nie możemy narzekać – bardzo mało nowych smartfonów w tym budżecie oferuje lepszą jakość. Jedynie małym szkopułem okazała się jasność, która mogłaby być wyższa przy swoim maksymalnym o pojemności 4200 mAh przy 6,4-calowym wyświetlaczu wydaje się optymalną wartością. Jednak dodajmy do tego właściwie zoptymalizowane oprogramowanie i okazuje się, że Huawei P40 Lite bez problemu może działać dwa dni bez szukania zewnętrznego źródła zasilania. W tym czasie wyświetlacz może pracować przez około 8 godzin, aby prezentować filmy na YouTubie, social media, strony internetowe (w Huawei Browser) i proste gry. Jeśli będziemy próbować w pełni wykorzystać moc obliczeniową Kirina 810, to ładowarka przyda się po około 5 godzinach. Już przy okazji zestawu wspomniałem, że tempo regeneracji akumulatora ma szansę być jedną z mocniejszych stron P40 Lite i tak też jest. W pół godziny bez problemu otrzymamy ponad 60% nominalnej energii, a wynik 100% ujrzymy po niecałej godzinie. W tej klasie, a właściwie w tej cenie to robi bardzo pozytywne producenci prześcigają się na liczbę aparatów w coraz to tańszych smartfonach. Huawei P40 Lite stawia na cztery matryce na tylnej powierzchni, ale zanim do nich przejdziemy, to musimy mieć, czym je obsługiwać. Aplikacja z EMUI 10 przeszła drobne usprawnienia względem starszych wersji. Została uproszczona, więc jednocześnie zwiększyła się czytelność i ergonomia obsługi. Najważniejsze tryby mamy od razu dostępne, a te teoretycznie rzadziej używane są schowane w menu. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dostosować układ pod swoje potrzeby. Samych trybów nie brakuje – wśród nich nie zabrakło sekcji Pro, AR, HDR i makro. O ile większość działa dobrze, to w przypadku tej ostatniej opcji trzeba pamiętać o dużej ilości światła. Przechodząc do oferowanych rozdzielczości filmach, Huawei nagrywa w 4K, ale w 30 klatkach na sekundę. Nie mamy możliwości doboru 60 FPS – tyczy się to też FullHD. W przypadku slow-motion dostajemy do wyboru 120 i 480 FPS zestawione z zaś przejdziemy do samej jakości, to nie możemy narzekać. Jak na smartfona, który kosztuje niecałe 1000 złotych, to P40 Lite zdecydowanie aspiruje do wyższej półki. Reprodukcja kolorów jest niezła, a sam proces robienia zdjęć nie nastręcza problemów. Niewspomniany wcześniej moduł sztucznej inteligencji ułatwia życie z automatycznymi ustawieniami. Oczywiście nie można spodziewać się ideału. Problemy szybko wychodzą na wierzch, gdy zaczyna brakować światła. Recenzowany smartfon potrafi mieć wtedy problemy z ustawianiem ostrości, a szumy są ukrywane poprzez zamydlanie pikseli. Tryb nocny pomaga, ale trzeba mieć naprawdę stabilną dłoń (lub statyw), aby dodatkowo nie zgubić ostrości. Analogiczne uwagi do jakości można nadmienić w przypadku filmów. Brakuje optycznej stabilizacji obrazu, ale tempo dostosowywania ostrości w dynamicznych scenach wypada pochwalić. Podobnie jak możliwość dynamicznej zmiany pomiędzy poszczególnymi obiektywami. Nie spotkamy ograniczenia popularnego u konkurencji, że rozpoczęte nagranie z jedną matrycą, musi się też z nią zakończyć. Co by nie było zbyt dobrze, to przełączenie jest wyraźnie widoczne na i wydajnośćDochodzimy do tematu, który wywołuje największe poruszenie. Huawei P40 Lite to pierwszy smartfon w naszym kraju, który na szeroką skalę ma pokazać, że Android bez usług Google jest używalny. Wiele osób zapomina, że Chińczycy oferują swój własny zestaw dodatków, czyli Huawei Mobile Services, o których więcej opowiedziałem Wam w osobnym artykule. W praktyce czuć, że tracimy wszystko to, co związane z Google i trzeba szukać zamienników, których najczęściej nie brakuje. Nie można też zapominać o zewnętrznych źródłach aplikacji – tak, poza Sklepem Play można legalnie pobierać gry i programy. Naturalnie trzeba być również świadomym, że wszystkiego nie uruchomimy. Na pierwszy rzut idzie większość propozycji od samego Google, które możemy zainstalować, ale po uruchomieniu otrzymamy komunikat o brakujących usługach. Jednak wszelkie aplikacje społecznościowe działają, a w przypadku wybranych tytułów pojawiają się drobne ograniczenia. Jednym z nich może być na przykład brak historii wyszukiwania. Mimo wszystko wróćmy do P40 Lite, z którego wszelkie dodatki i usprawnienia znajdziecie na poniższych zrzutach ekranu:Jeśli zaś chodzi o samą wydajność, to P40 Lite stanowi swego rodzaju przełom. O ile flagowe smartfony w zeszłym roku przywitały pamięci UFS świat poznał UFS to dopiero reprezentant Huawei pokazał, że za mniej niż 1000 złotych nie trzeba męczyć się z technologią eMMC. Jeśli obce są dla Was te skróty, to zestawienie dysków HDD (eMMC) i SSD (UFS) nadal dobrze obrazuje różnicę – to jest po prostu przepaść. Oczywiście nie tylko ten element wyróżnia testowany model, bo sam Kirin 810 także zasługuje na uwagę. Układ ten oferuje moc obliczeniową, którą zapewne wiele osób nigdy w pełni nie skorzysta. Jednak nie może być zbyt kolorowo i o ile wszelkie procesy działają rewelacyjnie, to niestety bywają one zbyt szybko zamykane po zminimalizowaniu. Może to mieć związek z 6 GB RAM, ale EMUI od wielu wersji znane jest z tego, że agresywnie podchodzi do programów w tle, które mogą niepotrzebnie zużywać energię. W ten sposób akumulator wytrzymuje dłużej, a my musimy pogodzić się z ponownymi ekranami ładowania. Naturalnie nie mogło zabraknąć tradycyjnych benchmarków, więc oto one:Im wyższy wynik, tym Huawei P40 Lite – podsumowanieNa początku wspomniałem, że Huawei P40 Lite ma szansę odznaczyć się w historii niczym legendarny P8 Lite. Po przejściu całej recenzji nadal w to wierzę. Chińczycy stworzyli smartfona o rewelacyjnym stosunku możliwości do ceny, co już daje duże szanse na wzbudzenie zainteresowania. Drugim punktem, który w przyszłości może być wspominany, to HMS, czyli P40 Lite ma szansę być tym modelem, który pokaże konsumentom, że na Usługach Google świat się nie kończy. Niemniej musi to być świadomy wybór. Godząc się na ewentualne braki aplikacji od giganta z Mountain View (i pobocznych), otrzymujemy dopracowany telefon z wieloma zaletami. Dobry akumulator z bardzo szybkim ładowaniem, atrakcyjne wykonanie, wysoka wydajność oraz względnie niska cena to główne atuty. Dla zrównoważenia trzeba pamiętać o obsłudze kart NM w miejsce MicroSD oraz ograniczonej powstał we współpracy z Huawei Zestaw 8 Budowa 8 Specyfikacja techniczna 8 Wyświetlacz 7 Akumulator 8 Aparaty 8 Oprogramowanie 7 Wydajność
huawei mate 10 lite test aparatu